
Ogłoszone niedawno przez Donalda Trumpa cła — obecnie wciąż jeszcze zawieszone — wywołały nie tylko ogromny chaos na całym świecie, lecz także obawy wielu państw o przyszłość ich gospodarek w obliczu obciążeń, które obowiązywać miały w handlu z Ameryką, i wywołanego nimi spowolnienia globalnego wzrostu gospodarczego. Mało krajów miało jednakże równie duże powody do obaw, co położony w Azji Południowo-Wschodniej Wietnam, dla którego implementacja taryf ogłoszonych przez Biały Dom wiązać mogłaby się nie tylko z osłabieniem finansowej sytuacji, lecz również z podważeniem całego modelu ekonomicznego, na którym próbowano oprzeć współczesne państwo wietnamskie.
Autorka: Małgorzata Korecka
SKOMPLIKOWANA PRZESZŁOŚĆ
Ostatnią historię kraju niewątpliwie uznać można bowiem za opowieść o wyjątkowym sukcesie, zarówno politycznym, jak i ekonomicznym. Strategiczne położenie Wietnamu, choć potrafiło niekiedy wiązać się z wyzwaniami natury geopolitycznej — w zeszłym stuleciu zaangażowany był on w wojny, których stronami były Chiny czy USA — pociągało za sobą tradycyjnie także unikalne możliwości, które dostrzec byli w stanie także jego przywódcy.
Umiejscowienie państwa wietnamskiego na samym wybrzeżu Azji, tuż przy Państwie Środka i Morzu Południowochińskim, umieszcza je bowiem w rejonie tzw. Rimlandu — czyli zgodnie z założeniem amerykańskiego geopolityka Spykmana na obszarze, gdzie rozgrywać miałaby się globalna rywalizacja o światową dominację. Ów status strategicznie ulokowanego państwa wiąże się z ciągłym ryzykiem znalezienia się w ognisku kolejnego konfliktu, lecz jednocześnie, w czasie pokoju, oferuje bezprecedensowe perspektywy.
Indo-Pacyfik stanowi bowiem nie tylko rejon kluczowy dla światowego handlu i punkt przepływu ogromnych wolumenów dóbr czy surowców, lecz także ekonomiczne serce Azji, gdzie osadzone są najważniejsze globalnie gospodarki, takie jak Japonia, Korea czy — przede wszystkim — Chiny.
W tym kontekście szczególne znaczenie ma właśnie Państwo Środka, dzielące z Hanoi liczącą 1300 kilometrów granicę lądową. Oba państwa mają historycznie skomplikowane relacje, które szczególnego kryzysu doświadczyły mniej niż pięćdziesiąt lat temu, podczas trzeciej wojny indochińskiej. Z uwagi na polityczną i ekonomiczną dominację Pekinu, Wietnam wciąż pozostaje blisko powiązany ze swoim północnym sąsiadem.
Zależność ta, choć niekiedy problematyczna, w rzeczywistości okazała się być niespotykaną szansą, leżącą u podstaw nowego ekonomicznego modelu państwa wietnamskiego. Stanowiła ona bowiem okazję do redefinicji globalnej pozycji Hanoi, wciąż znacznie mniej rozwiniętego niż inne, kluczowe gospodarki, o dochodzie per capita — nawet po uwzględnieniu imponującej historii wzrostu i obiecujących wskaźników gospodarczych — znacznie poniżej standardów państw wysokorozwiniętych i nieprzekraczającym wciąż nawet 4300 dolarów.
WIETNAM — EKONOMICZNA HISTORIA SUKCESU?
W przeciwieństwie do innych krajów rozwijających się, od lat zmagających się z podobnymi trudnościami i pozbawionych realnych perspektyw na zrównoważony rozwój, Wietnam — jako jeden z nielicznych krajów Globalnego Południa — nie tylko znalazł na siebie pomysł, tworząc nowy model gospodarczego wzrostu, lecz także okazał się zdolny skutecznie realizować jego założenia.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat, a w szczególności w obliczu intensyfikacji napięć na arenie międzynarodowej i eskalacji wojny handlowej między Chinami a USA, stał się on jednym z centrów azjatyckiego handlu i odbiorcą bezprecedensowych ilości zagranicznych inwestycji. Poprzednia dekada przyniosła bowiem spadek zaufania inwestorów do bezpieczeństwa chińskiej gospodarki oraz obawy związane z możliwościami wprowadzenia barier w handlu między Państwem Środka a Ameryką, a także wzrost standardów życia w Chinach oraz — co za tym idzie — wyższe koszty produkcji i odchodzenie od prymitywnego, przemysłowego modelu gospodarczego na rzecz większej specjalizacji chińskiej gospodarki.
Wszystko to sprawiło, iż coraz więcej zachodnich biznesów, regularnie stykających się z hasłami o decouplingu i pełnych niepewności odnośnie do przyszłości globalizacji, podjęło decyzję o ograniczeniu swojego ryzyka i własnej ekspozycji na inherentnie niepewny pekiński rynek.
Idealnym kandydatem na relokację swoich interesów stał się zaś właśnie Wietnam. Bezpośrednio sąsiadujący z Chinami, o wielowymiarowych i głębokich powiązaniach z chińskimi przedsiębiorstwami i inwestorami, niskich kosztach pracy i relatywnie wysokim poziomie politycznej stabilności, stał się on oczywistą odpowiedzią na wyzwania związane z powolnym zamykaniem rynków Państwa Środka na zagraniczny kapitał i inwestycje.
W obliczu ogólnoamerykańskiej zgody co do konieczności ograniczania możliwości Chin, wprowadzania szeregu rozwiązań mających na celu osłabić sino-amerykańskie więzi (na przykład ceł, programów subsydiarnych czy ograniczeń eksportowych) oraz globalnie rosnącej nieufności wobec Pekinu, Wietnam prezentować się zaczął jako bezpieczniejszy odpowiednik swojego północnego sąsiada.
Ów trend swoje odbicie znalazł także w statystykach gospodarczych. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne (FDI) odpowiedzialne jest aż za 5% wietnamskiego PKB, co stanowi znacznie wyższy udział w produkcie krajowym brutto niż w przypadku innych gospodarek regionu. Wzrósł także poziom partycypacji kraju w globalnym eksporcie; uczestnictwo kraju w globalnym eksporcie dóbr wzrosło z zaledwie 0,1% w 1997 roku aż do 2,2% w 2022, co stanowi wynik na równi z państwami, takimi jak znacznie liczniejsze i terytorialnie większe Indie. Do Wietnamu przenosić zaczęły się nie tylko niskobudżetowe, oparte na przemyśle i produkcji względnie prymitywnych towarów przedsiębiorstwa, lecz przede wszystkim także oddziały wyspecjalizowanych, technologicznie wyrafinowanych firm. Oprócz inwestycji i kapitału do kraju napływać zaczął także inny, kluczowy zasób, niezbędny dla zrównoważonego i długofalowego rozwoju państwa — a mianowicie know-how.
Korzystając z wcześniejszych dekad offshoringu i budowania zależności zachodnich spółek od taniej siły roboczej Azji, Wietnam nową falę inwestycji przyjął z całym jej błogosławieństwem, otwierając drzwi dla najbardziej zaawansowanych technologicznie podmiotów, takich jak Intel, Apple czy Boeing. Już dzisiaj towary high-tech odpowiadają za imponujące 43% całego eksportu Wietnamu — zdumiewająco wysoki odsetek jak na wciąż względnie ubogie państwo Globalnego Południa.
WIETNAMSKI WYTRYCH
Państwo wietnamskie stało się tym samym nie tylko wygodnym wytrychem, umożliwiającym ominięcie szeregu ograniczeń nałożonych na Chiny poprzez relokację swojego biznesu kilkaset kilometrów na południe, lecz z czasem także zbudowało swoją pozycję jako atrakcyjnego miejsca do aktywności inwestycyjnej i zaangażowania kapitału. Reformistyczne rządy w Hanoi rozpoznały okazję, jaką prezentował wzrost geopolitycznych napięć na świecie, wykorzystując panujący w globalnej polityce chaos w celu redefinicji własnego statusu jako kluczowego elementu indo-pacyficznej układanki ekonomicznej — na wzór tego, co dekady wcześniej dokonać próbowano w Singapurze, Japonii, Korei Południowej czy na Tajwanie.
Osłabienie konkurencyjności Chin, w kalkulacjach wietnamskich decydentów, mogło okazać się być odwrotnie proporcjonalne do wzrostu pozycji samego Wietnamu. Nacisk na produkcję i eksport wyrafinowanych technologicznie produktów zaś minimalizuje ryzyko odpływu kapitału do krajów o jeszcze niższych kosztach siły roboczej z chwilą, gdy wzrost gospodarczy znajdzie swoje odbicie także w wynagrodzeniach i cenach, co przez ekonomistów nazywane często pułapką średniego dochodu. Co więcej, strategia ta pozwala także na budowanie od podstaw przemysłu i przedsiębiorstw wietnamskich, kształtując wykształconą, wyspecjalizowaną klasę średnią na wzór chiński. Zakorzenia to jednocześnie w państwie zachodnie firmy technologiczne, których łańcuchy dostaw pozostają tradycyjnie znacznie bardziej skomplikowane i trudne do przeniesienia, niż w przypadku produkcji innych, mniej wymagających dóbr.
Skala zachodnich inwestycji, ilość płynącego w kierunku Hanoi kapitału oraz dorobek wielu lat rozległych reform, mających na celu unowocześnienie gospodarki oraz poprawę ogólnego klimatu biznesowego i inwestycyjnego w państwie, położyły fundamenty pod nową ścieżkę rozwoju Wietnamu. Jednakże nawet głębia wprowadzanych w kraju zmian i oddanie sprawie, jakim wykazują się rządzący, nie stanowi gwarancji sukcesu. Choć w normalnych warunkach dalsza ekspansja ekonomiczna państwa wietnamskiego stanowiłaby naturalną kolej rzeczy, związana z objęciem przez Donalda Trumpa rewolucja w globalnym handlu zachwiała przyszłymi perspektywami Wietnamu. Co więcej, postawiła go ona wręcz w pozycji, gdzie mierzyć się musi z ryzykiem bycia jednym z największych przegranych nowego ekonomicznego porządku, jaki na świecie zaprowadzić próbuje nowa administracja w Białym Domu.
Masowe manipulacje firm zachodnich oraz wykorzystywanie Wietnamu jako środka na ominięcie nakładanych na Chiny sankcji i ograniczeń, od dawna stanowiły tajemnicę poliszynela. Poprzednie amerykańskie rządy regularnie przymykały jednak oko na owe praktyki, przekładając ponad wszystko kwestię zerwania najbardziej newralgicznych, bezpośrednich powiązań z Pekinem i troszcząc się o klimat biznesowy oraz ogólną sytuację najważniejszych zachodnich spółek.
Maksymalistyczne podejście, jakie we wszystkich dziedzinach polityki wykazuje Donald Trump, zdaje się jednakże nieść za sobą ryzyko także i dla wielkich korporacji, cieszących się tradycyjnie preferencyjnym traktowaniem ze strony republikanów. Sięgające aż 46% cła, jakie miały być nałożone na Wietnam, wyraźnie wskazują na rosnącą świadomość problemu masowego unikania ograniczeń handlowych z Chinami i występującą w obecnej administracji wolę polityczną niezbędną, by ów problem skutecznie zniwelować.
NIEPEWNA PRZYSZŁOŚĆ
Choć na razie indywidualne cła amerykańskie pozostają zawieszone, ryzyko ponownej ich implementacji pozostaje wysokie, bezpośrednio godząc tym samym w żywotne interesy państwa wietnamskiego. Dziedzictwo dekad działań reformistycznych, rodzaju inwestycji w system szkolnictwa, sprowadzania do kraju zagranicznych biznesów i szerokiej liberalizacji gospodarki w latach 80. XX w. — co znane jest dzisiaj jako reformy Đổi Mới — doświadcza tym samym dzisiaj egzystencjalnego zagrożenia. Wprowadzone przez USA cła ograniczyłyby na niespotykaną skalę perspektywy, model rozwoju i gospodarcze możliwości Hanoi, godząc w same fundamenty funkcjonowania współczesnego Wietnamu.
Co więcej, równie wysokie cła nie tylko ograniczyłyby handlową pozycję Wietnamu, lez także dodatkowo uderzyłyby w zachodzące obecnie reformy dążące do jego większego uniezależnienia i wywalczenia dla siebie istotniejszej podmiotowości na arenie międzynarodowej. Wszelka słabość, wywołana wojnami handlowymi czy nałożonymi na kraj ograniczeniami, niewątpliwie wykorzystana byłaby przez Chiny, będące bezsprzecznie dominującym graczem w regionie i zawsze gotowe do poszerzenia własnej strefy wpływów.
Już w tej chwili, z uwagi na tradycyjnie bliskie relacje między oboma państwami oraz przez trwający latami proces pozornej relokacji zachodnich biznesów poza Państwo Środka i ograniczania sino-amerykańskich powiązań, niemal jedna trzecia wszystkich inwestycji w Wietnamie finansowana jest przez chiński kapitał. Ów dodatkowy napływ pieniędzy stanowić może zaś nie tylko sposób na utrzymanie obecnego kursu i omijanie zachodnich sankcji czy ograniczeń handlowych, lecz także pułapkę dla wietnamskiego rządu, który w obliczu gospodarczych trudności mógłby okazać się skłonny wyciągnąć rękę po pieniądze od północnego sąsiada, dodatkowo wciągając kraj w orbitę Chin.
Póki co perspektywy Wietnamu pozostają wciąż niejasne. Ograniczenie ambicji amerykańskiej administracji i utrzymanie wysokich ceł jedynie w handlu z Chinami — bądź kompletne ich zniesienie — umożliwiłoby na utrzymanie przy życiu wietnamskiej konkurencyjności i dalszy rozwój kraju. Państwo wietnamskie nie tylko cieszyć by się wciąż mogło stałym napływem kapitału i wiedzy zza granicy, dostrzegając rosnącą atrakcyjność kraju jako jednego z inwestycyjnych centr Azji, lecz także skorzystać ze wzrostu barier w handlu z Państwem Środka i z otwartymi ramionami przyjąć uciekające z Północy biznesy. Pozostanie administracji Trumpa przy modelu “totalnych” taryf byłoby jednakże tożsame z niemal definitywnym końcem obecnego modelu gospodarczego wzrostu Hanoi. Choć nie stłamsiłoby to zupełnie przyszłych perspektyw Wietnamu — dekady intensywnych wysiłków reformistycznych położyły stabilny fundament pod jego ekonomiczny system, a europejskie firmy wciąż byłyby zapewne skłonne do kontynuacji strategii de-riskingu i utrzymania handlowych powiązań z państwem — nie byłoby już jednak zapewne mowy o równie dynamicznym wzroście bądź wielkich, ogólnonarodowych projektach redefinicji globalnej pozycji państwa wietnamskiego.
WIETNAMSKIE PERSPEKTYWY
Historia pokazała już niejednokrotnie, iż możliwa jest kompletna transformacja państwa, jeśli stoi za nią konkretna, jasno zdecydowana wizja i przywódcy gotowi do poświęceń w imię jej realizacji. Swoją unikalną sytuację na własną korzyść wykorzystał choćby Singapur, dostrzegając szanse związane ze strategicznym położeniem kraju i bliskimi powiązaniami z Chinami, stając się jednym z bogatszych państw świata. Przemyślany, długofalowy i oparty na konkretnych założeniach program gospodarczych reform umożliwił także wzrost ekonomicznego, politycznego i geopolitycznego znaczenia państw rodzaju Japonii, Korei Południowej czy Tajwanu, które wykorzystały własny kapitał ludzki i bliskość do globalnych szlaków handlowych w celu rozbudowy przemysłu high-tech i utworzenia dla siebie niszy w światowym handlu. Były to decyzje, które nie tylko zwiększyły ich znaczenie na arenie międzynarodowej, lecz także znacznie poprawiły sytuację wewnętrzną, przyczyniając się do rozwoju państwa i wzbogacenia się samych obywateli.
Przeszłe wskaźniki gospodarcze Wietnamu wskazują, iż nie jest wykluczone powtórzenie owego scenariusza w przypadku Hanoi. Wkraczamy bowiem w erę bezprecedensowej niestabilności, towarzyszącej zawsze zmianie globalnego układu sił, której — zdaniem wielu ekspertów — doświadczamy obecnie. Sytuacja ta, choć obfitująca w zagrożenia, może także przynieść niespotykane korzyści tym, którzy wykażą się dostateczną przenikliwością, by dostrzec wiążące się z nią możliwości i skutecznie je wykorzystać. Póki co Wietnam zdawał się odznaczać dostateczną dojrzałością, by podjąć próbę wymyślenia siebie na nowo i odnalezienia dla siebie miejsce w sercu globalnego handlu. Przyszłość kraju pozostaje jednak niejasna; najbliższe miesiące pokażą, czy dyskutując o współczesnym państwie wietnamskim mówić będziemy o historii wyjątkowego sukcesu czy też o nadziejach utraconych.
ŹRÓDŁA
[1] Emont, Jon i Kapner, Suzanne. “Nike and Lululemon Bet Big on Vietnam. They Bet Wrong.” The Wall Street Journal, April 4 2025. https://www.wsj.com/business/retail/trump-tariffs-apparel-manufacturing-china-vietnam-4198e4f1?mod=Searchresults_pos7&page=1
[2] Emont, Jon i Woo, Stu. “In Vietnam’s Streets and Factories, Boom Built on U.S. Trade Suddenly Looks Fragile.” The Wall Street Journal, April 6 2025
https://www.wsj.com/world/asia/in-vietnam-factories-that-boomed-in-trumps-first-term-brace-for-46-tariffs-65647a4c?mod=Searchresults_pos3&page=1
[3] Giang, Nguyen Kieu. “Vietnam Aims to Blunt Trump Tariffs With Tax Cuts on Imports.”. Bloomberg, April 1 2025. https://www.bloomberg.com/news/articles/2025-04-01/vietnam-aims-to-blunt-trump-tariffs-with-tax-cuts-on-imports
[4] Lakshmi, A. Anantha. “Chinese investment surge into Vietnam raises risk of Donald Trump retaliation.” Financial Times, February 25 2025 https://www.ft.com/content/d214d732-4126-406b-a926-3850a6168333
[5] Lakshmi, A. Anantha. “Why Vietnam risks ending up a big loser from Donald Trump’s tariffs.” Financial Times, November 18 2025 https://www.ft.com/content/4f9f11dd-2278-49a6-9e70-b87916667fbe
[6] Parikh, Tej. “Vietnam can escape the middle-income trap”. Financial Times, 23 February 2025 https://www.ft.com/content/07f78a64-5966-423c-ab8e-595e41b9c31c
[7] Uyen, Nguyen Dieu Tu. “Vietnam Offers to Remove Tariffs on US After Trump’s Action.” Bloomberg, April 6 2025. https://www.bloomberg.com/news/articles/2025-04-06/vietnam-offers-to-remove-all-tariffs-on-us-after-trump-action